36 ROCZNICA STARTU W
X EDYCJI RAJDU PARYŻ-DAKAR 1988-2023

Każdy Sylwester jest dla mnie nie tylko powitaniem Nowego Roku, ale zawsze wspomnieniem z niesamowitego przeżycia i startu z Wersalu w X Rajdzie Paryż Dakar, który okazał się najtrudniejszy, najdłuższy w swojej historii, w którym zginęło kilkanaście osób, co też wpłynęło na kierowanie wielu petycji do FIA i nawet do Watykanu, wskazując, że jest niehumanitarny i należy go zlikwidować. Na szczęście magia tego rajdu zwyciężyła, bo Ci którzy startowali, mimo wyrzeczeń, wylanego potu czy łez, pragną zawsze tam wrócić, zasiewając innym w sercach

„to ziarnko piasku pustyni”, wskazując jak potrafi być ona wyjątkowa, wielka, uczyć pokory i czynić człowieka bardziej niezłomnym. Wiedzą również i podziwiają to kibice tego rajdu oraz każdy kto startuje w tym rajdzie bez względu na czym i ile ma tytułów i dla nich każdy z nich jest kimś wielkim. 

Doświadczyłem to też tak jak inni podobni, już na samym początku tego rajdu mając ten obraz przed oczyma, mimo że mija 36 lat to na zawsze pozostanie w mojej pamięci i świadomości , z jakim podziwem traktowano nas ludzi nieznanych, nieutytułowanych jak Vatonen, Kankunen czy też ośmiu byłych kierowców z F1. 

Dla których to poza Dakarem kibice niestety oglądają zazwyczaj wyłącznie tylko czołówkę kierowców do momentu ich przejazdu. Nie przerażał ich chłód, noc żeby stać na całej trasie dojazdowej z Paryża na południe Francji, gdzie jechaliśmy w szpalerze ludzi, będąc witanym w świetle jupiterów jadąc na końcu tego rajdu wśród ponad setki ciężarówek bo taka była klasyfikacja, a dojeżdżając do portu w Sete, musieliśmy napierać samochodem na tłum ludzi żeby móc wjechać na prom do Algieru. W zasadzie jak wielu startujących w Dakarze których, nic nie powstrzymuje, 

nie przeraża, odkładając pieniądze czy też zaciągając kredyty, byleby wystartować i jechać w nim. 

My też nie mieliśmy żadnego serwisu, ale mieliśmy za to 2,5 tony części zamiennych na pace. Że nie wpłynęło wpisowe i organizator nie wydał dokumentów zaznaczając ze do jutra do godz. 12 tj. w przeddzień startu jak wpłacimy to jedziemy. Bagatela może te dziewięć tysięcy dolarów dla wszystkich, ale nie Polaków gdzie można było za to kupić w Peweksie 7 Fiatów 125, a poza tym w tamtych czasach kupowanie, sprzedawanie dewiz groziło więzieniem. 

Pamiętam jak zasugerowałem przy składaniu samochodów dyrektorowi w fabryce kupienia masy zabezpieczającej odkręcaniu się śrub , na co  zapytał a ile to kosztuje odpowiedziałem że tylko 1 dolar i dwadzieścia centów co wywołało złapanie się za, głowę i zaakcentowanie o ku ... będę musiał pisać do ministerstwa finansów o przydział dewiz i tak też niezwłocznie zrobił. Niestety nie było w porę przyznane te parę dolarów i też masy, co dało nam się odczuć w Afryce, być może że było bardziej egzotycznie. 

Najpierw w nocy na pustyni odkręca jeden z wałów napędowych i goli wszystko co w pobliżu, a później na deser koło rozrządu w silniku i jego rozbiórka. Jak się okazało to nie mieliśmy też wizy Senegalskiej ale najważniejsze ze zostało wpłacone wpisowe i zgoda na start oraz informacja jedzcie chłopaki, a my to jakoś załatwimy. 

A to, że najszybsza ciężarówka miała dokładnie o 1000 km więcej od naszego Stara, jeszcze bardziej mnie determinowało i wpływało na podjęcie tego wyzwania jakim był Dakar w Afryce w naszym wydaniu i możliwościach czy bardziej ich braku w części przypominają zarchiwizowane publikacje. 

Mamy 45 jego edycję. Rajd przeniesiono w 2009 do Ameryki Południowej, ze względu na zagrożenia terrorystyczne w jego 30 edycji Lizbona – Dakar którą odwołano w 2008r. Po czym pocieszałem Hołka mówiąc, że Dakar 

jako rajd zawsze będzie niebezpieczny, ale cieszę się, że będzie odbywał się w cywilizowanej części świata. 

Dlatego dzisiaj będzie mi łatwiej-spokojniej trzymać kciuki za wszystkich startujących Polaków i życzyć im powodzenia i zachowania ”zimnej krwi” aż do mety rajdu oraz pozdrowić wszystkich polskich Dakarowców i Kibiców.

J.M. - Jerzy Mazur